Dziś temat będzie trudny dla Mnie i niestety coraz poważniejszy wśród społeczeństwa. Grzybica- podstępna, ciężka do wyleczenia, wymagająca ogromnej siły woli. Niestety od czterech miesięcy sama jestem posiadaczem tego pasażera na gapę w moim organizmie i staram się zrobić wszystko, żeby tylko się go pozbyć.Łatwo nie jest, idąc na walkę z grzybicą stajemy do walki z nierównym przeciwnikiem, bardzo nierównym:/
Ja candidy nabawiłam się lecząc refluks i przepuklinę żołądka. Ponieważ ból i zgaga były nie do wytrzymania, lekarz faszerował Mnie coraz większymi dawkami leków, które obniżały poziom kwasów żołądkowych.Nic jednak nie wspomniał, że nieodłącznie z lekami powinnam stosować probiotyk. Sama oczywiście powinnam poczytać, zgłębić temat, ale miałam pełne zaufanie do lekarzy i tego nie zrobiłam. Po roku stosowania leków problemy z żołądkiem stały się mniejsze, jednak zaczęły pojawiać się coaz większe problemy z brzuchem i jelitami. Wszystko to zrzucałam na kłopoty żołądkowe, nie słyszałam wtedy jeszcze o grzybicy i nie zdawałam sobie sprawy, że zaczyna się ona panoszyć w moich jelitach.
Jednak po kilku miesiącach codziennych problemów ze strony brzucha i jelit, które uniemożliwiały mi normalne funkcjonowanie zaczęłam szukać źródła problemu i okazało się, że mam grzybicę jelit.
Na początku próbowałam wmówić sobie, że to wszystko wina żołądka i na pewno candida mnie nie dotyczy, ponieważ już wtedy wiedziałam jak ciężko będzie się jej pozbyć. Ale w końcu dotarło do Mnie, że zamiast wypierać i udawać, że Mnie to nie dotyczy zaczęłam zbroić się na walkę. Nie wiem, ile godzin spędziłam na czytaniu wszelkich informacji, ale pewnie powinnam to liczyć nie w godzinach, ale dniach!
Tak więc z dnia na dzień wyrzuciłam absolutnie wszystko, co zawiera cukier, słodziki, miód, gluten, większość orzechów, wszystkie owoce oprócz grejpfrutów i awokado, mleko, sery i mnóstwo innych rzeczy. Nie miałam żadnych problemów z niejedzeniem produktów z białej mąki bo tych i tak nie jadam ale rezygnacja z kawy, zielonej herbaty czy kakao wydawała mi się absolutnie nierealna.
Pierwszy tydzień to był koszmar, nie chcę tego nawet pamiętać. Wstawałam do pracy bo musiałam, wracałam do domu i po wykonaniu minimum, jakim było przygotowanie czegoś do jedzenia i kąpiel szłam spać. Nie miałam nawet siły na jakikolwiek trening.Ja, która nie może sobie bez tego wyobrazić życia nie ćwiczyłam!
Dopiero po tygodniu, kiedy organizm pozbył się pierwszych toksyn pochodzących z obumierającego grzyba powoli odzyskiwałam siły. Ogólnie pierwsze tygodnie były najgorsze, nie wiedziałam, co mogę jeść żeby nie karmić i pozwolić rozrastać się grzybicy, ciągle szukałam informacji,starałam się weryfikować te znalezione.Bałam się zjeść cokolwiek, żeby sobie nie zaszkodzić.
Tak naprawdę do tej pory (1 czerwca minie 4miesiące odkąd rozpoczęłam przeciwgrzybiczną dietę) mam wiele wątpliwości. W internecie jest ogromna ilość sprzecznych informacji co do produktów, które można jeść. Po miesiącu zaczęłam pić kawę dwa razy w tygodniu. Mam bardzo niskie ciśnienie, więc brak kawy to dla Mnie ogromny problem, poza tym ja uwielbiam smak, zapach i sam rytuał picia kawy. Po 4 miesiącach tęsknię za czekoladą i lodami, śnią mi się po nocach:)Mam ochotę napić się wina, dwa razy miałam już taki kryzys, że chciałam zjeść chociażby trochę miodu, bez którego oprócz kawy nie wyobrażałam sobie dotąd życia. Zwyciężył jednak zdrowy rozsądek, skoro już tyle wytrzymałam nie chcę zaczynać wszystkiego od początku. Poza tym i tak wydaje mi się, że było mi łatwiej niż wielu innym, ponieważ od kilku lat jem zdrowo, tylko pełnoziarniste węglowodany, chleb piekę sama, rzadko sięgałam po kupowane słodycze, nie używam białego cukru więc ograniczenia nie były aż tak drastyczne. Mogę natomiast wyobrazić sobie dramat tych wszystkich, którzy nigdy nie zwracali uwagi na to, co jedzą i nagle muszą o 180stopni zmienić nawyki żywieniowe.
Odkryłam przepyszne masło migdałowe, które mogę zrobić sama, znalazłam przepis na cudowne ciasteczka jaglane z ksylitolem, staram się eksperymentować i tworzyć coś pysznego z tego, co mi wolno.
Dziś wiem, że jeszcze długa przede Mną, ale będę walczyła i może nie za miesiąc, pewnie nawet nie za sześć , być może dopiero za rok, ale pewnego dnia otworzę czekoladę, pudełko lodów i będę się nimi delektowała, bo będę mogła:)