Przepis na ten chleb wpadł w Moje ręce przypadkiem.Ponieważ nie używam drożdży ze względu na grzybicę i nigdy nie próbowałam robić samodzielnie zakwasu, stwierdziłam że przepis wart jest wypróbowania. Co prawda uwielbiam Mój chleb czystoziarnisty ale ten jest równie dobry!Smakuje jak razowiec, kasza nie jest wyczuwalna no i ta skórka-obłędna😛
A przepis jest banalny😄
Potrzebujemy nieprażonej kaszy gryczanej i.... nic więcej😄Ja za drugim razem dosypałam trochę ziaren i wyszło ekstra, ale chleb bez ziaren też Was nie rozczaruje. Moja foremka została upieczona z 500g gram kaszy.
Pierwszego dnia kaszę zalewamy ciepłą wodą tak,żeby wola zakryła kaszę i zostawiamy na 24 godziny. Prawdopodobnie po kilku godzinach będziecie musieli dolać wody bo kasza ją wchłonie a zasada jest taka,że poziom wody musi być trochę ponad poziom kaszy.
Następnego dnia możecie zauważyć pianę na powierzchni wody- to zupełnie normalne i wręcz pożądane. Oznacza to tylko naturalny proces fermentacji,to właśnie dzięki temu nie potrzebujemy drożdży ani zakwasu do tego przepisu. Na drugi dzień również należy kaszę z wodą zblendować na gładką masę,dosolić do smaku,ewentualnie dodać np.ziarna słonecznika,dyni,sezamu czy siemię lniane, ewentualnie kminek,bazylię, suszone pomidory etc.
Tak przygotowaną masę zostawiamy na kolejne 24 godziny po czym przekładamy do blaszki i pieczemy w 170 stopniach do suchego patyczka.Nie chcę podawać czasu pieczenia, bo każdy piekarnik jest inny,każdy z Nas lubi także różny stopień wypieczenia chleba.
Ja na przykład piekę swój ok godziny, ale bardziej sugeruję się patyczkiem niż czasem.
Teraz należy tylko poczekać aż chleb wystygnie i można chrupać. Absolutnie cudowna w tym chlebie jest skórka- chrupiąca i pyszna!
Serdecznie polecam ten przepis bo jest bardzo prosty a efekt zaskakujący. Smacznego😊
poniedziałek, 12 września 2016
poniedziałek, 1 sierpnia 2016
Jak przetrwać all inclusive
Temat dotyczy na pewno wielu osób-mamy zaplanowany urlop z opcją all inclusive i już nie możemy się go doczekać.Ale z tyłu głowy obmyślamy plan jak nie wrócić z nadbagażem dodatkowych kilogramów.Często dotyczy to Nas kobiet,które były na diecie przed urlopem żeby dobrze wyglądać w bikini.Ale kiedy już jesteśmy w hotelu dostajemy trochę małpiego rozumu i kwestia bikini schodzi na dalszy plan- na naszych talerzach ląduje dużo za dużo, do tego pijemy znacznie więcej alkoholu a naszą jedyną aktywnością jest leżenie na plaży.
Sama wróciłam w ubiegłym tygodniu z wakacji z ubytkiem 1,5kg, ale ja ze względu na Moje problemy żołądkowe jestem bardzo rygorystyczna jeśli chodzi o jedzenie i wolę nie zjeść nic albo cały dzień być na warzywach niż zniweczyć to, co już idało mi się naprawić. Ale to już zupełnie inna historia😄
Jest kilka prostych zasad które mogą pomóc, abyśmy nie musiały po upragnionych wakacjach znowu bezsensownie sie odchudzać a jedynie cieszyć pięknie opalonym zdrowym ciałem.
1. Wszystko jest dla ludzi a zwłaszcza jedzenie i oczywiście nie chodzi o to, żeby sobie wszystkiego odmawiać ale czy naprawdę z każdego posiłku musimy wychodzić najedzeni pod tzw. korek? Przecież za 3-4 godziny będzie następny posiłek, w międzyczasie hotele serwują różnego rodzaju przekąski, jestem pewna że nie musimy robić aż takich zapasów.
2. Masz ochotę na kilka potraw?Spróbuj kilku, ale w małych ilościach. To bardzo dobry sposób aby uniknąć monotonii i cieszyć się różnorodnością, pod warunkiem że będą to małe porcje.
3. Frytki to naprawdę nie jedyny dodatek który znajdziemy na stołówce. U Mnie np była quinoa co Mnie pozytywnie zaskoczyło, są różnego rodzaju ryże, nawet makaron jest lepszą opcją niż frytki.
4. Próbujmy lokalnych potraw!Wiele z nich jest lekkostrawnych i zdecydowanie zdrowsze niż wspomniane przeze Mnie frytki. Przyczepiłam się tych frytek bo jadąc na urlop oprócz pięknych widoków zależy mi także na poznaniu nowych smaków, chętnie próbuję nowości jeśli tylko wiem że nie zaszkodzą Mojemu żołądkowi i naprawdę nie rozumiem ludzi, którzy pozbawiają się tej możliwości i przez cały wyjazd zapychają się frytami. Ale to znowu ja i Mój sposób na życie.
Jeśli faktycznie frytki muszą znaleźć się na Twoim talerzu wrzuć ich mniej na rzecz warzyw, które są najczęściej lokalne, świeże i pyszne!
5. Pij duuuuużo wody. Czy wiecie, że odwodnienie organizmu jest bardzo często mylone z głodem? Wydaje Ci się, że jesteś głodny a tymczasem Twój organizm jest zwyczajnie odwodniony i potrzebuje wody.
Unikaj słodkich napojów, to naprawdę nic dobrego, pij wodę. Możesz wrzucić kilka plasterków cytryny czy listek mięty. To ważne zwłaszcza jeśli jest gorąco. Pij, pij i jeszcze raz pij wodę.
6. Jeśli nie zjesz deseru po każdym posiłku, nic złego się nie stanie. Postaraj się wybrać deser tylko do jednego posiłku i postaraj się żeby w tym posiłku dominowały warzywa. Warto zrezygnować wtedy z dodatku w postaci kaszy/ryżu/makaronu, zjeść kawałek mięsa czy ryby z warzywami i skorzystać z deseru.
7. Pakiet all inclusive to także nieograniczony alkohol. Ale nie musimy wlewać w siebie cały dzień piwa czy drinków z ogromną ilością cukru. Dużo bardziej wartościowe będzie czerwone wino, zwłaszcza do posiłku aby wspomóc trawienie. Nie oznacza to rezygnacji z alkoholu ale warto wiedzieć że alkohol dodatkowo odwadnia, weźmy to pod uwagę.
Oczywiście zdaję sobie sprawę że okres urlopu to reset.Chcemy wypocząć, zrelaksować się i czerpać jak najwięcej przyjemności.Jednak drobne ustępstwa nie popsują Nam humorów, a dzięki temu jedynym zmartwieniem po urlopie będzie jego koniec a nie nadprogramowe kilogramy i spowodowane tym zle samopoczucie.
Sama wróciłam w ubiegłym tygodniu z wakacji z ubytkiem 1,5kg, ale ja ze względu na Moje problemy żołądkowe jestem bardzo rygorystyczna jeśli chodzi o jedzenie i wolę nie zjeść nic albo cały dzień być na warzywach niż zniweczyć to, co już idało mi się naprawić. Ale to już zupełnie inna historia😄
Jest kilka prostych zasad które mogą pomóc, abyśmy nie musiały po upragnionych wakacjach znowu bezsensownie sie odchudzać a jedynie cieszyć pięknie opalonym zdrowym ciałem.
1. Wszystko jest dla ludzi a zwłaszcza jedzenie i oczywiście nie chodzi o to, żeby sobie wszystkiego odmawiać ale czy naprawdę z każdego posiłku musimy wychodzić najedzeni pod tzw. korek? Przecież za 3-4 godziny będzie następny posiłek, w międzyczasie hotele serwują różnego rodzaju przekąski, jestem pewna że nie musimy robić aż takich zapasów.
2. Masz ochotę na kilka potraw?Spróbuj kilku, ale w małych ilościach. To bardzo dobry sposób aby uniknąć monotonii i cieszyć się różnorodnością, pod warunkiem że będą to małe porcje.
3. Frytki to naprawdę nie jedyny dodatek który znajdziemy na stołówce. U Mnie np była quinoa co Mnie pozytywnie zaskoczyło, są różnego rodzaju ryże, nawet makaron jest lepszą opcją niż frytki.
4. Próbujmy lokalnych potraw!Wiele z nich jest lekkostrawnych i zdecydowanie zdrowsze niż wspomniane przeze Mnie frytki. Przyczepiłam się tych frytek bo jadąc na urlop oprócz pięknych widoków zależy mi także na poznaniu nowych smaków, chętnie próbuję nowości jeśli tylko wiem że nie zaszkodzą Mojemu żołądkowi i naprawdę nie rozumiem ludzi, którzy pozbawiają się tej możliwości i przez cały wyjazd zapychają się frytami. Ale to znowu ja i Mój sposób na życie.
Jeśli faktycznie frytki muszą znaleźć się na Twoim talerzu wrzuć ich mniej na rzecz warzyw, które są najczęściej lokalne, świeże i pyszne!
5. Pij duuuuużo wody. Czy wiecie, że odwodnienie organizmu jest bardzo często mylone z głodem? Wydaje Ci się, że jesteś głodny a tymczasem Twój organizm jest zwyczajnie odwodniony i potrzebuje wody.
Unikaj słodkich napojów, to naprawdę nic dobrego, pij wodę. Możesz wrzucić kilka plasterków cytryny czy listek mięty. To ważne zwłaszcza jeśli jest gorąco. Pij, pij i jeszcze raz pij wodę.
6. Jeśli nie zjesz deseru po każdym posiłku, nic złego się nie stanie. Postaraj się wybrać deser tylko do jednego posiłku i postaraj się żeby w tym posiłku dominowały warzywa. Warto zrezygnować wtedy z dodatku w postaci kaszy/ryżu/makaronu, zjeść kawałek mięsa czy ryby z warzywami i skorzystać z deseru.
7. Pakiet all inclusive to także nieograniczony alkohol. Ale nie musimy wlewać w siebie cały dzień piwa czy drinków z ogromną ilością cukru. Dużo bardziej wartościowe będzie czerwone wino, zwłaszcza do posiłku aby wspomóc trawienie. Nie oznacza to rezygnacji z alkoholu ale warto wiedzieć że alkohol dodatkowo odwadnia, weźmy to pod uwagę.
Oczywiście zdaję sobie sprawę że okres urlopu to reset.Chcemy wypocząć, zrelaksować się i czerpać jak najwięcej przyjemności.Jednak drobne ustępstwa nie popsują Nam humorów, a dzięki temu jedynym zmartwieniem po urlopie będzie jego koniec a nie nadprogramowe kilogramy i spowodowane tym zle samopoczucie.
wtorek, 21 czerwca 2016
Niskokaloryczne brownie z buraków
Był już przepis na ciasto z cieciorki i ze szpinaku,teraz czas na buraczane brownie😄Jak zawsze przyszedł mi do głowy pomysł i zaczęłam wertować internet.Przepisów na ciasto z wykorzystaniem buraków jest mnóstwo,ja jak zwykle nie trzymałam się żadnego z przepisów dokładnie i upiekłam swoją wariację.
Ciasto smakuje jak brownie.Jest mocno kakaowo- karobowe z delikatnym posmakiem buraków.Ale od razu sprostuję-ten posmak naprawdę świetnie się komponuje w cieście i tak naprawdę w ogóle nie przeszkadza.A pisze to Ktoś,kto tak naprawdę buraków nie lubi!Uwielbiam je jako chipsy i w tym cieście,nie znoszę w każdej innej postaci!
Do brownie potrzebujemy:
- 600g buraków( ja kupuję już ugotowane i zapakowane próżniowo)
- 150dkg mąki(u Mnie żytnia typ 2000 ale można użyć także orkiszowej,pszennej i każdej innej którą lubimy)
- 5 łyżek kakao
- 3łyżki karobu ( można pominąć ale w takim przypadku trzeba dodać więcej kakao)
- pół szklanki ksylitolu ( można zamienić na cukier,miód, inny słodzik w zależności od preferencji. Co do ilości to oczywiście można dodać więcej słodyczy,warto spróbować i zadecydować przed wstawieniem do piekarnika)
- 4 białka jajek
- 2 całe jajka
- 2 łyżki cynamonu
- łyżeczka proszku do pieczenia
Buraki blenduję w wysokim naczyniu ( lubią chlapać),następnie dodaję kakao,karob,cynamon i ksylitol i wszystko jeszcze dokładnie blenduję.Do masy dodaje jajka i mąkę z łyżeczką proszku do pieczenia,wszystko bardzo dokładnie mieszam.Sprawdzam też smak,buraki są różne,czasem dodaję więcej kakao,cynamonu czy ksylitolu.Wszystko zależy od preferencji:)
Gotowe ciasto przelewam do blaszki wyłożonej papierem do pieczenia i natłuszczonej olejem kokosowym i piekę ok 80 minut w 170stopniach.
Po wyjęciu i ostudzeniu często jako wisienka na torcie robię polewę z kakao,ksylitolu,oleju kokosowego i mleka migdałowego.A później już tylko delektuję się mokrym,mocno kakaowym brownie😋
Ciasto smakuje jak brownie.Jest mocno kakaowo- karobowe z delikatnym posmakiem buraków.Ale od razu sprostuję-ten posmak naprawdę świetnie się komponuje w cieście i tak naprawdę w ogóle nie przeszkadza.A pisze to Ktoś,kto tak naprawdę buraków nie lubi!Uwielbiam je jako chipsy i w tym cieście,nie znoszę w każdej innej postaci!
Do brownie potrzebujemy:
- 600g buraków( ja kupuję już ugotowane i zapakowane próżniowo)
- 150dkg mąki(u Mnie żytnia typ 2000 ale można użyć także orkiszowej,pszennej i każdej innej którą lubimy)
- 5 łyżek kakao
- 3łyżki karobu ( można pominąć ale w takim przypadku trzeba dodać więcej kakao)
- pół szklanki ksylitolu ( można zamienić na cukier,miód, inny słodzik w zależności od preferencji. Co do ilości to oczywiście można dodać więcej słodyczy,warto spróbować i zadecydować przed wstawieniem do piekarnika)
- 4 białka jajek
- 2 całe jajka
- 2 łyżki cynamonu
- łyżeczka proszku do pieczenia
Buraki blenduję w wysokim naczyniu ( lubią chlapać),następnie dodaję kakao,karob,cynamon i ksylitol i wszystko jeszcze dokładnie blenduję.Do masy dodaje jajka i mąkę z łyżeczką proszku do pieczenia,wszystko bardzo dokładnie mieszam.Sprawdzam też smak,buraki są różne,czasem dodaję więcej kakao,cynamonu czy ksylitolu.Wszystko zależy od preferencji:)
Gotowe ciasto przelewam do blaszki wyłożonej papierem do pieczenia i natłuszczonej olejem kokosowym i piekę ok 80 minut w 170stopniach.
Po wyjęciu i ostudzeniu często jako wisienka na torcie robię polewę z kakao,ksylitolu,oleju kokosowego i mleka migdałowego.A później już tylko delektuję się mokrym,mocno kakaowym brownie😋
niedziela, 28 lutego 2016
Cuuuukier wszędzie
Statystyczny Europejczyk zjada rocznie ok 14 kg cukru! Jeszcze kilka lat temu największym wrogiem był tłuszcz, dlatego pojawił się ogrom produktów light z ograniczoną ilością tłuszczu. Okazało się jednak, że osoby spożywające tego typu produkty wcale nie traciły na wadze. Dlaczego? A dlatego, że ilość tłuszczu była niższa, ale za to ilość cukru taka sama, a nawet większa. Czy wiecie co robią producenci, aby wytworzyć produkt jak najtaniej? Zamiast dobrej jakości tłuszczu dodają cukru, w ten sposób oszukują Nasze kubki smakowe.
Ale cukier to nie tylko czekolada, batony, ciasta i innego rodzaju słodycze. To także ketchup, musztarda, sosy, chleb(!), chipsy, napoje, soki. Nie zdajemy sobie nawet sprawy, że właściwie we wszystkim co spożywamy zawarty jest cukier! Osobiście od ponad roku nie miałam w buzi nic, co zawiera cukier. Mam na myśli wszystko oprócz owoców, bo te spożywam ( chociaż w niedużych ilościach), po kilku miesiącach dołączyłam do diety także naturalny słodzik z kory brzozy-ksylitol. Pamiętam pierwsze tygodnie, kiedy świadomie zrezygnowałam z cukru, to była tragedia! Po pierwsze organizm się buntował, chodziłam zmęczona, senna bo dodatkowo na trzy miesiące odrzuciłam również kawę. Nie miałam energii do funkcjonowania. Po drugie okazało się, że muszę wyrzucić 3/4 produktów ze swojego menu ponieważ zawierają w swoim składzie cukier. Słodycze, to oczywiste, ale czy wiedzieliście ile cukru na ketchup, musztarda, czy sok???W stu gramach jest aż kilka łyżeczek!
Mówi się, że cukier jest wszędzie, we wszystkim, co jemy i nie da się temu zapobiec. A to nieprawda, bo jestem żywym przykładem że można. Rezygnacja wcale nie jest niemożliwa, tylko początki są trudne, nawet bardzo. Od ponad 10 lat żyję zdrowo. Jadałam słodycze, zdarzały się fast foody ale przeważało zdrowe jedzenie. Natomiast tak naprawdę zdrowo jem od roku, kiedy odrzuciłam wszystko, do czego dodany jest cukier z wyjątkiem niektórych owoców. Piekę chleb, robię przetwory, staram się jeść jak najmniej przetworzoną żywność. Piekę nawet zdrowe słodkości na bazie ksylitolu.
Dopiero teraz widzę, jak ogromne jest nasze uzależnienie od cukru i jak dużo jest go w codziennej diecie. Wiele osób twierdzi, że nie je słodyczy co wcale nie znaczy że nie je cukru. Wiele z nich wcale nie zdaje sobie sprawy, że w paczce chipsów jest siedem łyżeczek cukru. SIEDEM!
Cukier to biała śmierć, powoduje cukrzyce, a co za tym idzie dużo poważniejsze problemy np. z nerkami. Mam znajomą, która twierdzi, że zdrowe jedzenie jest drogie, bo np orzechy kosztują ok 50zł za kilogram. A chipsy są tanie?A fast foody są tanie?Gazowane napoje?Batoniki, czekolady?Wystarczy przeliczyć sobie, ile dany produkt kosztuje za kilogram, zapewniam że kwoty też będą wyrażone w dwucyfrowych liczbach.
Kiedy zaczynałam swoją przygodę bez cukru, nie wierzyłam do końca, że uda mi się wytrzymać tak długo. Najtrudniejsze są dwa pierwsze tygodnie bo Nasze ciało odcięte od cukru przechodzi detoks i strasznie jest z tego faktu niezadowolone. Później jest już z górki. Pewnie zastanawiacie się co z imprezami, Świętami i tego typu okazjami? Też się bałam, ale to nie jest problem. Można wyczarować pyszności z ksylitolem, ja nie używam również żadnej białej mąki czy masła ale szarlotka z mąki żytniej, z amarantusa czy orkiszowej z ksylitolem i olejem kokosowym smakuje tak samo pysznie jak ta klasyczna. Na chwilę obecną nie mam żadnych ciągot do kupowanych słodyczy. Ponad dwa miesiące temu natknęłam się w sklepie na czekoladę słodzoną stewią, z bardzo dobrym składem. Z ciekawości kupiłam i otworzyłam ją dopiero niedawno, dwa miesiące leżała w szafce. I wiecie co?Wcale mi nie smakowała!Zjadłam kawałek a resztę odłożyłam, wolę swoją szarlotkę, masło migdałowe, rafaello z kaszy jaglanej i całą resztę zdrowych pyszności.
Zachęcam do czytania etykiet, zawartość cukru w wielu produktach naprawdę zadziwia. Nie trzeba od razu porzucać wszystkiego, zachęcam do małych kroków. Domowy ketchup smakuje lepiej niż kupowany, chipsy z selera, pora, marchewki czy buraka są o niebo lepsze niż te kupione w sklepie i o ile tańsze!
Nie mówię, że już nigdy nie zjem nic, co zawiera cukier. Na pewno mi się to zdarzy i nie zrobię z tego tragedii. Na tą chwilę natomiast nie brakuje mi go i nie mam potrzeby włączania go do Mojej diety bo nie dość, że nie ma w sobie żadnych wartości odżywczych, to jeszcze powoduje mnóstwo kłopotów ze zdrowiem.
Ale cukier to nie tylko czekolada, batony, ciasta i innego rodzaju słodycze. To także ketchup, musztarda, sosy, chleb(!), chipsy, napoje, soki. Nie zdajemy sobie nawet sprawy, że właściwie we wszystkim co spożywamy zawarty jest cukier! Osobiście od ponad roku nie miałam w buzi nic, co zawiera cukier. Mam na myśli wszystko oprócz owoców, bo te spożywam ( chociaż w niedużych ilościach), po kilku miesiącach dołączyłam do diety także naturalny słodzik z kory brzozy-ksylitol. Pamiętam pierwsze tygodnie, kiedy świadomie zrezygnowałam z cukru, to była tragedia! Po pierwsze organizm się buntował, chodziłam zmęczona, senna bo dodatkowo na trzy miesiące odrzuciłam również kawę. Nie miałam energii do funkcjonowania. Po drugie okazało się, że muszę wyrzucić 3/4 produktów ze swojego menu ponieważ zawierają w swoim składzie cukier. Słodycze, to oczywiste, ale czy wiedzieliście ile cukru na ketchup, musztarda, czy sok???W stu gramach jest aż kilka łyżeczek!
Mówi się, że cukier jest wszędzie, we wszystkim, co jemy i nie da się temu zapobiec. A to nieprawda, bo jestem żywym przykładem że można. Rezygnacja wcale nie jest niemożliwa, tylko początki są trudne, nawet bardzo. Od ponad 10 lat żyję zdrowo. Jadałam słodycze, zdarzały się fast foody ale przeważało zdrowe jedzenie. Natomiast tak naprawdę zdrowo jem od roku, kiedy odrzuciłam wszystko, do czego dodany jest cukier z wyjątkiem niektórych owoców. Piekę chleb, robię przetwory, staram się jeść jak najmniej przetworzoną żywność. Piekę nawet zdrowe słodkości na bazie ksylitolu.
Dopiero teraz widzę, jak ogromne jest nasze uzależnienie od cukru i jak dużo jest go w codziennej diecie. Wiele osób twierdzi, że nie je słodyczy co wcale nie znaczy że nie je cukru. Wiele z nich wcale nie zdaje sobie sprawy, że w paczce chipsów jest siedem łyżeczek cukru. SIEDEM!
Cukier to biała śmierć, powoduje cukrzyce, a co za tym idzie dużo poważniejsze problemy np. z nerkami. Mam znajomą, która twierdzi, że zdrowe jedzenie jest drogie, bo np orzechy kosztują ok 50zł za kilogram. A chipsy są tanie?A fast foody są tanie?Gazowane napoje?Batoniki, czekolady?Wystarczy przeliczyć sobie, ile dany produkt kosztuje za kilogram, zapewniam że kwoty też będą wyrażone w dwucyfrowych liczbach.
Kiedy zaczynałam swoją przygodę bez cukru, nie wierzyłam do końca, że uda mi się wytrzymać tak długo. Najtrudniejsze są dwa pierwsze tygodnie bo Nasze ciało odcięte od cukru przechodzi detoks i strasznie jest z tego faktu niezadowolone. Później jest już z górki. Pewnie zastanawiacie się co z imprezami, Świętami i tego typu okazjami? Też się bałam, ale to nie jest problem. Można wyczarować pyszności z ksylitolem, ja nie używam również żadnej białej mąki czy masła ale szarlotka z mąki żytniej, z amarantusa czy orkiszowej z ksylitolem i olejem kokosowym smakuje tak samo pysznie jak ta klasyczna. Na chwilę obecną nie mam żadnych ciągot do kupowanych słodyczy. Ponad dwa miesiące temu natknęłam się w sklepie na czekoladę słodzoną stewią, z bardzo dobrym składem. Z ciekawości kupiłam i otworzyłam ją dopiero niedawno, dwa miesiące leżała w szafce. I wiecie co?Wcale mi nie smakowała!Zjadłam kawałek a resztę odłożyłam, wolę swoją szarlotkę, masło migdałowe, rafaello z kaszy jaglanej i całą resztę zdrowych pyszności.
Zachęcam do czytania etykiet, zawartość cukru w wielu produktach naprawdę zadziwia. Nie trzeba od razu porzucać wszystkiego, zachęcam do małych kroków. Domowy ketchup smakuje lepiej niż kupowany, chipsy z selera, pora, marchewki czy buraka są o niebo lepsze niż te kupione w sklepie i o ile tańsze!
Nie mówię, że już nigdy nie zjem nic, co zawiera cukier. Na pewno mi się to zdarzy i nie zrobię z tego tragedii. Na tą chwilę natomiast nie brakuje mi go i nie mam potrzeby włączania go do Mojej diety bo nie dość, że nie ma w sobie żadnych wartości odżywczych, to jeszcze powoduje mnóstwo kłopotów ze zdrowiem.
niedziela, 31 stycznia 2016
Brownie z kalafiora, ciasto hit!
To ciasto to był strzał w dziesiątkę!
Piekłam już marchewkowe, z buraka, szpinakowe, przyszedł czas na kalafiora😀Wilgotne, bez wyczuwalnego smaku kalafiora, pyszne i zdrowe czyli to, co każdy z Nas lubi. Oczywiście przepis jest bardzo prosty, smakuje naprawdę dobrze. Jak zwykle zachęcam do upieczenia!
Potrzebujemy:
- 1,5 szklanki ugotowanego i zblendowanego kalafiora (użyłam mrożonego)
- 1 szklanka mąki (użyłam żytniej)
- 2 jajka
- 2 łyżki cynamonu
- ok 5 łyżek kakao ( na początku dodałam 3 ale na koniec dodałam jeszcze ok 2 łyżek aby ciasto było bardziej kakaowe)
- 4 łyżki ksylitolu ( można użyć również stewii, miodu, ewentualnie brązowego cukru)
- 1 łyżeczka sody
W misce łączymy wszystkie suche składniki, następnie dodajemy puree z kalafiora oraz jajka i dokładnie łączymy. Można to zrobić łyżką albo blenderem. Ja użyłam blendera, żeby masa wyszła gładka, bez żadnych grudek.
Masę przekładamy do małej keksówki wyłożonej papierem do pieczenia i wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 180 stopni na około godzinę. Pieczemy do suchego patyczka.
Do ciasta możemy zrobić polewę kakaową, chociaż nie jest to obowiązek bo i bez niej ciasto jest pycha.
Ja jednak na polewę się skusiłam😀W rondelku rozpuściłam cztery łyżki oleju kokosowego, dodałam cztery łyżki kakao i cztery łyżki ksylitolu. Na koniec dodałam 2 łyżki mleka migdałowego i poczekałem aż wszystko dokładnie się rozpuści i połączy w gładką polewę. Polałam upieczone ciasto i już tylko pozostała konsumpcja. Pycha😋
Piekłam już marchewkowe, z buraka, szpinakowe, przyszedł czas na kalafiora😀Wilgotne, bez wyczuwalnego smaku kalafiora, pyszne i zdrowe czyli to, co każdy z Nas lubi. Oczywiście przepis jest bardzo prosty, smakuje naprawdę dobrze. Jak zwykle zachęcam do upieczenia!
Potrzebujemy:
- 1,5 szklanki ugotowanego i zblendowanego kalafiora (użyłam mrożonego)
- 1 szklanka mąki (użyłam żytniej)
- 2 jajka
- 2 łyżki cynamonu
- ok 5 łyżek kakao ( na początku dodałam 3 ale na koniec dodałam jeszcze ok 2 łyżek aby ciasto było bardziej kakaowe)
- 4 łyżki ksylitolu ( można użyć również stewii, miodu, ewentualnie brązowego cukru)
- 1 łyżeczka sody
W misce łączymy wszystkie suche składniki, następnie dodajemy puree z kalafiora oraz jajka i dokładnie łączymy. Można to zrobić łyżką albo blenderem. Ja użyłam blendera, żeby masa wyszła gładka, bez żadnych grudek.
Masę przekładamy do małej keksówki wyłożonej papierem do pieczenia i wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 180 stopni na około godzinę. Pieczemy do suchego patyczka.
Do ciasta możemy zrobić polewę kakaową, chociaż nie jest to obowiązek bo i bez niej ciasto jest pycha.
Ja jednak na polewę się skusiłam😀W rondelku rozpuściłam cztery łyżki oleju kokosowego, dodałam cztery łyżki kakao i cztery łyżki ksylitolu. Na koniec dodałam 2 łyżki mleka migdałowego i poczekałem aż wszystko dokładnie się rozpuści i połączy w gładką polewę. Polałam upieczone ciasto i już tylko pozostała konsumpcja. Pycha😋
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)